MotoGP Niesamowity powrót Rossiego!
Zaledwie dzień przed rozpoczęciem 14. rundy tegorocznego sezonu Motocyklowych Mistrzostw Świata oficjalnie potwierdzono to, o czym spekulowano od kilku dni: Valentino Rossi wraca do MotoGP. Zaraz przed rozpoczęciem swojego domowego Grand Prix San Marino, Włoch złamał prawą nogę podczas treningu na motocyklu enduro. W niecałe 3 tygodnie później trenował już na drogowej R1-ce na torze Misano, by w czwartek przejść oficjalne testy medyczne w MotoGP, a w piątek powrócić na swoją ukochaną M1-kę.
I chociaż pierwsze okrążenia nie były łatwe, wraz z przejeżdżanymi kilometrami, „The Doctor” czuł się coraz lepiej. Udowodnił to w trakcie kwalifikacji, podczas których po pole position sięgnął Maverick Viñales. Dla Hiszpana, startującego przed własnymi kibicami, to drugie z rzędu, a piąte w sumie w tym roku zwycięstwo w kwalifikacjach. Trzeci, ze startą zaledwie 0.180s do swojego zespołowego kolegi, był wracający do akcji Rossi!
Po zgaśnięciu czerwonych świateł Viñales nie ruszył najlepiej i choć po chwili odrobił straty, potem znów spadł o kilka lokat w dół. Tymczasem Valentino przedarł się na drugie miejsce i bardzo długo jechał tuż za prowadzącym Jorge Lorenzo. W drugiej połowie wyścigu tempo Włocha nieco spadło, na co wpływ miała kontuzja oraz szybkie zużywanie się tylnej opony. Tymczasem Maverick jechał coraz szybciej. Ostatecznie między duetem Movistar Yamaha MotoGP rozegrała się zacięta walka o czwarte miejsce i żaden z nich – tak jadący „u siebie” Hiszpan jak i kontuzjowany #46 – nie zamierzał odpuszczać. Na finiszu górą z tego pojedynku wyszedł „Mack”, wpadając na metą na pozycji numer cztery i o zaledwie pół sekundy wyprzedzając Rossiego.
„Na pierwszych okrążeniach twarda tylna opona nie spisywała się najlepiej, jednak później sytuacja poprawiła się. U rywali sytuacja wyglądała podobnie, a (Jonas) Folger, jadący na pośredniej mieszance, mówił, że też miał problemy. Podczas kolejnych wyścigów musimy nad tym pracować, jesteśmy niesamowicie zmotywowani i już nie możemy doczekać się kolejnej rundy. W Japonii damy z siebie wszystko!” – przyznał trzeci w klasyfikacji Maverick.
Powody do zadowolenia, chociaż do podium zabrakło mu tylko kilku sekund, miał tymczasem Vale: „Jestem w sumie dumny, bo jeszcze tydzień temu nie wiedziałem, czy w ogóle będę mógł tutaj wystartować. Wywalczenie pierwszego rzędu startowego było czymś niesamowitym, ale wiedziałem, że w drugiej fazie wyścigu będę miał problemy. Doskwierał mi ból nogi, a dodatkowo tylna opona szybko się zużywała. Po tym weekendzie zaczyna się dla nas ciężka praca, kalendarz działa na moją korzyść, bo będę miał dwa pełne tygodnie na trening i poprawę kondycji nogi, zanim udamy się na Motegi” – tłumaczył 9-krotny mistrz świata, który w klasyfikacji generalnej, po opuszczeniu jednego wyścigu, spadł na piąte miejsce.
Solidny występ w Aragonii zaliczył też Johann Zarco, który choć po trudnym weekendzie do wyścigu startował z jedenastego pola, na mecie był dziewiąty. Tegoroczny debiutant tym samym zaliczył kolejny finisz w czołowej dziesiątce. Co ciekawe, od początku sezonu Francuz wszystkie rundy kończył w punktach! „To całkiem dobry wynik, ale spodziewałem się nieco więcej. Pierwsze okrążenia nie były łatwe, potem miałem dobre tempo. W końcówce próbowałem atakować, ale to nie było najlepsze miejsce i prawie się przewróciłem. Cieszę się, że zdobyłem kolejne doświadczenie i kolejne punkty do klasyfikacji generalnej” – tłumaczył dwukrotny mistrz świata Moto2, a jego team-partner Jonas Folger (ostatecznie szesnasty) dodawał: „Jesteśmy zawiedzeni, bo celem jest pozostanie w TOP10 klasyfikacji generalnej, więc taki finisz poza punktami to spory zawód. Muszę szybko odzyskać pewność siebie i wrócić do walki silniejszy podczas kolejnej rundy” – przyznał Niemiec.
Teraz zawodników MotoGP czeka krótka przerwa, zanim udadzą się w pozaeuropejskie tourne. W październiku, w trzy kolejne weekendy, wystartują kolejno w Japonii, Australii i Malezji. Te trzy rundy prawdopodobnie okażą się kluczowe w walce o mistrzowski tytuł.