MotoGP: Zarco kończy sezon na podium!
Johann Zarco w świetnym stylu zakończył swój debiutancki sezon w MotoGP. Francuz tylko raz nie dojechał do mety, kiedy na starcie rywalizacji w Katarze upadł (jadąc na prowadzeniu). Od tego czasu regularnie walczył w czołówce, a także zaliczył pamiętny sprint do mety i jeden punkt w Misano, biegnąc z motocyklem, w którym skończyło się paliwo. W Walencji Francuz znów zaskoczył, najpierw zdobywając drugie miejsce w kwalifikacjach, a później długo prowadząc w wyścigu. Pozycję lidera na ostatnim okrążeniu odebrał mu Dani Pedrosa i chociaż do pierwszego triumfu było tak blisko, #5 nie żałuje – to było jego trzecie podium w tym roku.
„Jestem bardzo szczęśliwy, byłem szybki i mogłem walczyć o zwycięstwo. Czułem, że wszystkie elementy układanki złożyły się w całość i mamy wszystko pod kontrolą. Jestem bardzo szczęśliwy i po tak dobrym wyścigu, tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, czy finiszowałem pierwszy, czy drugi. Pod koniec, gdy Dani (Pedrosa) mnie wyprzedził, straciłem kilka dziesiątych sekundy, a gdy chciałem go złapać, prawie upadłem. To podium to jednak świetny sposób na zakończenie sezonu” – przyznał Zarco, który został najlepszym debiutantem tego roku i wywalczył 6. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Spore problemy przez cały weekend mieli z kolei obaj zawodnicy fabrycznej ekipy Yamahy. Valentino Rossi rzutem na taśmę bezpośrednio awansował do drugiej części kwalifikacji, w której sięgnął po siódme miejsce. Po słabszych treningach, Maverick Viñales musiał walczyć w Q1, dosłownie o włos tracąc miejsce w Q2 i ustawiając się na 13. polu startowym. Po rozpoczęciu wyścigu obaj notowali równe tempo, ale wyprzedzanie na torze w Walencji nie jest łatwe. Ostatecznie na finiszu Rossi był piąty, o kilka dziesiątych przegrywając rywalizację o lokatę numer cztery. Tymczasem Viñales na metę wpadł na 12. pozycji.
„Chcieliśmy spisać się lepiej, ale w sumie spodziewaliśmy się tego typu wyścigu. Wiedzieliśmy, że możemy mieć problemy, bo przez cały weekend nasze tempo nie było rewelacyjne. Mieliśmy kłopoty z przyczepnością, co doprowadziło do sporych problemów. Teraz czekamy już na przedsezonowe testy, które będą bardzo ważne. Chcemy poprawić motocykl, zredukować stratę i być gotowymi do przyszłego sezonu” – komentował 38-letni „The Doctor”, który w klasyfikacji generalnej – po opuszczeniu rundy w Misano z powodu złamanej nogi – był ostatecznie czwarty. Włoch wygrał wyścig w Assen, a w pięciu kolejnych rundach stawał na podium.
Rok na trzeciej pozycji w „generalce” i z tytułem drugiego wicemistrza świata zakończył z kolei Maverick Viñales, który wywalczył trzy zwycięstwa i w sumie siedem finiszów na podium. Runda w Walencji nie była dla niego łatwa, ale nie zmieniła układu w klasyfikacji generalnej. „Po rozgrzewce dobrze się czułem, ale może na początku wyścigu pojechałem zbyt agresywnie. Dobrze czułem się na motocyklu i to było ważne. W wyścigu nie było łatwo, ale wiem, że w warm-upie znaleźliśmy kierunek rozwoju na przyszłość. Nie mogę już doczekać się pierwszych testów!”
Kilku sekund do finiszu na punktowanej, piętnastej pozycji, zabrakło tymczasem Michaelowi van der Markowi, który raz jeszcze w barwach Monster Yamaha Tech3 zastępował Jonasa Folgera. Stan Niemca poprawia się jednak i na motocykl powróci on podczas pierwszych przyszłorocznych testów. Tymczasem van der Mark przez cały weekend dokonywał sporych postępów, ostatecznie finiszując na miejscu numer siedemnaście. „To był trudny weekend, ale wyścig dostarczył mi mnóstwa frajdy. Dobrze wystartowałem i zyskałem kilka miejsc, a także zaliczyłem kilka ciekawych pojedynków. Bardzo dziękuję Herve (Poncharal – szef zespołu Tech3) za danie mi tej szansy, bo zawsze moim marzeniem była jazda motocyklem MotoGP. Przejechanie dwóch wyścigów z tą ekipą było dla mnie czymś szczególnym” – przyznał Holender.
Na kolejne wyścigi zawodnikom Yamahy przyjdzie poczekać do sezonu 2018!